niedziela, 10 czerwca 2012

nothing's fine i'm torn.

ROZDZIAŁ 4 - część pierwsza

- kto to? - zapytał Payne.
- hm.. kotek. - odpowiedziałem. Liam spojrzał na mnie z miną typu ' czy uważasz mnie za debila '.
wyglądał przekomicznie, ale nie o tym teraz mowa. powracając do jakże interesującej rozmowy o zwierzęciu.
- no więc, skąd wziął się ten kotek? - spytał ponownie.
- sam nie wiem. znalazłem go tu całego zakrwawionego. spójrz na szybę. czy to możliwe, że ktoś rzucił nim w nią?
- nie mam pojęcia, ale wygląda to podejrzanie. - powiedział Zayn.
w tym momencie Louis podbiegł do mnie i ostrożnie wziął ode mnie kota. przytulił się do niego i pocałował go w zraniony nosek.
- zatrzymamy go? - zapytał.
- nie wiem. - odpowiedział Liam.
- no proszę, proszę, proszę. - błagał. padł nawet na kolana, uważając oczywiście na na zwierzę.
- ale Louis, kot to nie zabawka.
- będę o niego dbał wraz z Harrym. - spojrzałem na niego zdziwiony. - prawda, Haz?
- no.. dobra..
- no proszę Liam! - wykrzykiwał Tomlinson.
- erm... - zastanawiał się.
- błagam!
- no dobra... - uległ.
- no to jak go nazwiemy? - zapytał Nialler.
- skoro ma być to kotek Harry'ego i Louisa... - zaczął Zayn lecz Horan przerwał mu i dokończył wypowiedź za niego.
- nazwijmy go Larry. - wykrzyczał blondas.
z Lou spojrzeliśmy na siebie znacząco.
- no więc witamy Stylinson. - podszedł do Larry'ego Liam.

~ rok później ~
- Czy Ty Liamie Paynie bierzesz tą oto Danielle Peazer za swoją żonę i ślubujesz jej miłość i uczciwość i że jej nie opuścisz aż do śmierci? - zapytał ksiądz.
- yeah, to znaczy pewnie, kocham Cię. dajcie lepiej te obrączki. - odpowiedział. jeszcze nigdy nie widziałem go takiego zdenerwowanego.
- no więc, możecie się pocałować. - nasz Daddy chciał przechylić Danielle tak na bok i pocałować ją , że niby taki romantyczny i w ogóle, ale nie udało mu się to, gdyż oboje wywrócili się ciągnąc za sobą na dół również księdza. wyglądało to przekomicznie, ale tylko dla nas, bo ksiądz gdy tylko się podniósł tak się wkurzył, że aż oczy mu poczerwieniały. mógł się spodziewać, że ten debil coś zrobi. gdy się denerwuje jest taki niezdarny...
na weselu jak zwykle wszyscy się schlali w trzy dupy więc była niezła zabawa. za każdym razem gdy wychodziliśmy na zewnątrz musiał być przy nas obowiązkowo Paul, bo bał się że zrobimy coś głupiego a paparazzi oczywiście zrobią nam wtedy zdjęcia i będzie wielka afera. a tego przecież nikt nie chce.
pod koniec nie kontaktowałem za bardzo i rozpowiadałem wszystkim jakieś głupoty.
jednym zdaniem podsumowując nie pamiętam połowy imprezy, lecz ta połowa, którą pamiętam była udana.
następnego dnia miałem ogromnego kaca, z resztą jak każdy, więc wspólnie go leczyliśmy.
Dan i Liam wyruszyli w podróż poślubną, nie wiadomo gdzie, bo nie chcieli nam powiedzieć.
eh, od kiedy oni stali się tacy tajemniczy?!
dzisiejszy dzień spędziłem z Louisem. wspólnie wygłupialiśmy się i graliśmy w jakieś dziwne gry planszowe. wieczorem postanowiliśmy zagrać w twistera. dołączyli do nas Niall i Zayn .
po trzydziestu minutach wyglądało to trochę dziwnie bo każdy na każdym leżał. jednym słowem orgia.
- ocierasz mi się bejbe w krocze. - powiedział Louis kierując swoje słowa w moim kierunku.
- to ma być coś w stylu zachęty, bo nie zrozumiałem za bardzo. - ano tak. zapomniałem wspomnieć, że dziś też trochę popiliśmy. w końcu jak nie ma naszego tatuśka to nie musimy się ograniczać.
- to takie podniecające, mrr. - zamruczał mi do ucha. pech chciał, że akurat musiał "wisieć" nade mną. ehh, jakoś wytrwam. może obejdzie się bez orgazmu.
- wcale mnie to nie rusza, Tomlinson. - odpowiedziałem obojętnie.
- Ciebie nie rusza, ale coś Ci się rusza. - szepnął. spojrzałem na moje spodnie, a dokładniej w czułe miejsce. "Fuck" - pomyślałem, gdy zobaczyłem, że mój "przyjaciel" pragnie wydostać się na zewnątrz.
- czemu akurat teraz? - zapytałem głośno. chłopcy spojrzeli na mnie z minami "what the fuck?!" a Louis wybuchł śmiechem
- coś się stało? - spytał Zayn.
- erm.. - zmieszałem się. - muszę iść do łazienki.
pobiegłem w stronę WC i zamknąłem się w pomieszczeniu. słysząc jakieś kroki krzyknąłem "zajęte".
- wiem, że chcesz bym był tam z Tobą - oznajmił Tomlinson.
- oj dobra. - wpuściłem go i ponownie zakluczyłem drzwi.
chłopak spojrzał na mnie tym "swoim" wzrokiem po czym zwrócił wzrok ku moim ustom.
- ah, te Twoje malinowe usta, Styles. jesteś cholernie pociągający. - nie wiedziałem co odpowiedzieć więc jedynie czekałem na jego dalsze ruchy.
Tommo przywarł mnie do ściany i delikatnie musnął moje usta po czym wsunął język do moich ust.
wymienianie się z nim śliną było do tej pory jednym z najprzyjemniejszych zajęć.
kolejny szczegół, o którym zapomniałem powiedzieć. ja i Louis jesteśmy razem, przynajmniej tak mi się zdaje.
trwaliśmy tak w pocałunku jeszcze przez parę minut. za pewne doszłoby do czegoś więcej, ale ktoś postanowił nam przeszkodzić i zapukał głośno w drzwi.
- cholera. - powiedział cicho Louis.
- co tam się dzieje? - zachichotał Niall.
- no bo Harry'emu wymazały się spodnie i pomagam mu zmyć tą plamę. - wytłumaczył szybko Tomlinson.
- eh, no dobra, niech wam będzie. - zaśmiał się Horan. - wychodzicie, czy dalej będziecie "czyścić spodnie"? - zapytał wyraźnie podkreślając dwa ostatnie wyrazy.
- wychodzimy.- rzekłem i udaliśmy się wspólnie do salonu. Zayn wciąż był w tej samej pozycji.
- jezu, dlaczego nie usiadłeś na kanapie, czy coś?
- no, bo on - wskazał na irlandczyka - kazał mi się nie ruszać. no i ja się nie ruszałem.
- idiota. - skwitowałem.
- i tak mnie kochasz. - odparł.
prychnąłem.
- chciałbyś.
- nie muszę chcieć.
- stop! - krzyknął Niall. - idę po popcorn.
- a gdzie w ogóle jest Larry? - spytałem.
- u Lou. Lux chciała dziś się z nim pobawić.
- aha, okej.


ROZDZIAŁ NAPISANY OD NOWA, GDYŻ UZNAŁAM, ŻE ŚMIERĆ TOMLINSONA BYŁA BŁĘDEM. CZĘŚĆ DRUGĄ ROZDZIAŁU CZWARTEGO WSTAWIĘ NIEDŁUGO!